„Mamry, Mamry, co się stało? Kiedyś tu się wygrywało” – taką przyśpiewką pożegnali czwartoligowców z Giżycka kibice dopingujący „Gieksę” w sobotnim meczu z Unią Susz. Nasi piłkarze po raz kolejny tej wiosny srodze zawiedli, przegrywając czwarty z rzędu (a trzeci ligowy) mecz na własnym stadionie. Tym razem aż 1:5!
Podobno leżącego się nie kopie, więc i my nie będziemy się jakoś szczególnie pastwić nad giżyckimi futbolistami. Ograniczmy się zatem do stwierdzenia, że postawą w meczu z Unią nie dali oni choćby najmniejszych argumentów na swoją obronę nawet najzagorzalszym sympatykom „kopanej” w mieście nad Niegocinem. Część kibiców opuściła stadion przed końcowym gwizdkiem sędziego i doprawdy trudno się dziwić, albowiem ich ulubieńcy zaserwowali im grę na poziomie co najwyżej ligi orlikowej (nie obrażając uczestników tejże ligi). Dość powiedzieć, że po przerwie grające katastrofalnie i bez jakiejkolwiek koncepcji Mamry straciły aż cztery gole, a same nie oddały ani jednego strzału w światło bramki przeciwnika. Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, iż strzelcem jedynego gola dla gospodarzy – otwierającego wynik spotkania – był w sobotę Paweł Aleksandrowicz. Trzecia wiosenna porażka spowodowała kolejny spadek Mamr w tabeli – z siódmej na ósmą pozycję.
W najbliższy weekend 21. kolejka, a my już dziś możemy Państwa zapewnić, że giżycczanie zdobędą w niej komplet punktów. Rywal, z którym mieli się zmierzyć – czyli Start Kozłowo – wycofał się bowiem z rozgrywek. Na ligowe boisko „Gieksa” wróci 23 kwietnia meczem z Orłem Janowiec Kościelny.
bz