Kibice, którzy w sobotnie popołudnie przybyli na stadion MOSiR w Giżycku, by obejrzeć w akcji czwartoligowych piłkarzy Mamr i Polonii Pasłęk, zobaczyli dwie bramki. Niestety, do żadnej z tych bramek tym razem piłka nie wpadła.
Bezbramkowy remis z pewnością bardziej zadowolił przyjezdnych, którzy przed tym meczem plasowali się w tabeli o dwie pozycje niżej niż giżycczanie. Samo starcie z pewnością niezbyt długo będzie wspominane przez kibiców, albowiem przez ponad 90 minut na boisku nie wydarzyło się nic spektakularnego (jeśli nie liczyć strzału Damiana Mazurowskiego w słupek z odległości 1 metra w czasie doliczonym do pierwszej połowy). Gra z obu stron była nerwowa, akcje szarpane, drużyny miały problem z wymienieniem trzech celnych podań podczas jednej akcji, a kibice gospodarzy ożywiali się wyłącznie wówczas, gdy na murawę padał faulowany któryś z piłkarzy „Gieksy” (co do rzadkości nie należało – patrz foto).
Optyczną przewagę w tym spotkaniu posiadali gospodarze i pewnie gdyby to był boks, to ich ręce arbitrzy unieśliby po końcowym gongu. Niestety, w futbolu liczą się gole, a tym elemencie zespół z Pasłęka słabszy od giżycczan nie był.
Strata dwóch punktów – bo tak należy odbierać wynik sobotniego meczu – kosztowała Mamry spadek na 7. pozycję w tabeli. W najbliższą sobotę (7 maja) podopieczni trenera Mariusza Niedziółki podejmą 6. w stawce Błękitnych Orneta, do których tracą obecnie tylko 1 punkt. Pierwszy gwizdek o godz. 16.00.
bz