Czwartej na własnym boisku, a ósmej w sezonie porażki doznali w sobotę piłkarze czwartoligowych Mamr. W opinii wielu obserwatorów mecz z Błękitnymi Orneta był najlepszym wiosennym występem podopiecznych Mariusza Niedziółki.
Cóż jednak z tego, skoro gospodarze – a konkretnie Mariusz Machniak (na zdjęciu poniżej: w objęciach uradowanych kolegów) – trafili do siatki tylko raz (przez 90 minut stwarzając jeszcze co najmniej trzy tzw. stuprocentowe sytuacje), a dali sobie wbić dwa gole. Przyjezdni kończyli mecz w dziewiątkę, ale nie po raz pierwszy przewaga liczebna na placu gry okazała się dla ekipy znad Niegocina niewystarczającym handicapem.
Mamry utrzymały siódmą pozycję w tabeli, ale do szóstego w stawce sobotniego rywala tracą już nie jedno, a cztery „oczka”. Wróble zaczynają ćwierkać, że w tym sezonie do pozostania w czwartej lidze może nie wystarczyć nawet szóste miejsce w końcowym rozrachunku, co nie brzmi optymistycznie w kontekście sześciu kolejnych meczów, czekających Mamry w ciągu najbliższych tygodni. Przypomnijmy, iż giżycczanom pozostały do rozegrania potyczki z (kolejność niezgodna z terminarzem): liderem Stomilem II Olsztyn, wiceliderem Motorem Lubawa, piątą w klasyfikacji Zatoką Braniewo oraz plasującymi się w dolnej części tabeli: Pisą Barczewo (13. pozycja), Mrągowią Mrągowo (8.) i Omulwią Wielbark (9.). Omulew i Mrągowia to rywale „Gieksy” w najbliższych dwóch weekendach – oba zespoły tracą do Mamr zaledwie po 3 punkty, a na kolejnych pozycjach ze stratą zaledwie 4 „oczek” znajdują się: Warmiak Łukta, Polonia Pasłęk i Śniardwy Orzysz. Walka o utrzymanie w gronie czwartoligowców rozpoczyna się więc na dobre, a limit błędów jest bardzo niewielki (by nie powiedzieć: żaden).
W decydujących meczach Mamry będą musiały radzić sobie bez walecznego Mariusza Rutkowskiego, który w sobotę doznał skręcenia stawu skokowego. Wracaj szybko, „Mario”!
bz