O Łukaszu Broziu mówi od środy cała sportowa Polska. W meczu Legii Warszawa z bydgoskim Zawiszą (4:0) w półfinale Pucharu Polski były piłkarz giżyckich Mamr popisał się kapitalnym uderzeniem z ponad 30 metrów. To był gol, który urodą przebił wszystkie środowe trafienia w Europie, nawet te w Lidze Mistrzów – mówią piłkarscy eksperci.
Łukasz Broź nie ma ostatnio zbyt wielu powodów do zadowolenia. Wprawdzie jego Legia prowadzi w T-Mobile Ekstraklasie i jedną nogą jest już w finale Pucharu Polski (kwietniowy rewanż w Bydgoszczy wydaje się być dla legionistów wycieczką krajoznawczą), ale sam „Diabeł” na murawę wchodzi wyłącznie podczas treningów. „Etatowym” prawym obrońcą „Wojskowych” trener Stanisław Czerczesow uczynił bowiem ściągniętego w przerwie zimowej z Rosji reprezentanta Polski Artura Jędrzejczyka, który „pogodził” dotychczas rywalizujących o „plac” na boku defensywy Brozia i Bartosza Bereszyńskiego. W każdym meczu dla jednego z tych dwóch graczy brakuje miejsca w meczowej osiemnastce…
W środowym półfinale Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz Czerczesow dał „Jędzy” odpocząć. Na ławce rezerwowych usiadł „Bereś”, a w wyjściowej jedenastce znalazł się nasz „Diabeł”. O tym, ze była to trafna decyzja, rosyjski szkoleniowiec i 15 tysięcy kibiców na stadionie Legii przekonali się w 50. minucie. Ale co tu pisać, po prostu popatrzcie Państwo na tę akcję…
Tak, Mili Państwo, strzela chłopak z Giżycka! To drugi gol Łukasza Brozia w oficjalnym meczu stołecznej Legii, ale pierwszy zdobyty z akcji („Diabeł” miał na koncie bramkę z rzutu karnego w pucharowym starciu z Pogonią Szczecin). Dwie minuty po cudownym trafieniu 31-letni były piłkarz Mamr ponownie pokonał golkipera Zawiszy! Tym razem jednak sędzia gola nie uznał, odgwizdując spalonego.
Mecz przy Łazienkowskiej z trybun oglądał selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka, który jeszcze kilkanaście miesięcy temu mocno interesował się Łukaszem Broziem w kontekście zmiennika dla Łukasza Piszczka na prawej flance w kadrze. O tym, czy środowa „bomba” giżyckiego legionisty ponownie przybliżyła go do „repry”, przekonamy się już niebawem. Adam Nawałka po najbliższej ligowej kolejce wyśle bowiem powołania do zawodników z T-Mobile Ekstraklasy na towarzyskie mecze Polski z Serbią (23 marca) i Finlandią (26 marca).
bz, fot: legia.com